Miejskie Galerie Sztuki UAP serdecznie zapraszają na wystawę:
18.11–12.12.2021
Galeria Duża Scena UAP
ul. Wodna 24
Poznań
wernisaż: 18.11.2021 godz. 18.00
kuratorka wystawy: Hanna Kostołowska
Sztuka przetrwania.
Transformacja pejzażu_drzewa w przestrzeni miejskiej.
Rozrastające się tkanki miejskie potrzebują pokornych dekoracji, nieingerujących w układy ciężkich murów i ciągnących się, hałaśliwych ulic. W te role od wieków wtłacza się drzewa. Mają cicho i potulnie dostosować się do przestrzeni, w jakiej dane jest im się rozwijać. Wytrzymują nawet w skrajnie nieprzyjaznych warunkach, gdyż mają niesamowitą zdolność adaptacji.
Samego sedna „wytrzymałości” drzew sięgają wymowne fotografie Katarzyny Laskowskiej na jej wystawie „Sztuka przetrwania. Transformacja pejzażu_drzewa w przestrzeni miejskiej”. Artystka pokazuje część swojej obszernej dokumentacji fotograficznej, którą rozwija od trzynastu lat. Jej podróże studyjne po Polsce i świecie (m.in. po Francji, Niemczech, Turcji, Indiach, Meksyku, Chinach) to również okazja do pochylenia się nad problemem tych długowiecznych roślin w przestrzeni miejskiej. Ich „niemy krzyk” i dążność do przetrwania są z reguły pomijane. Dlatego wystawa ta nabiera wielu znaczeń, a przede wszystkim uświadamia marginalizowaną kondycję naszych statecznych przyjaciół. Szkice map i planów, wykonane jakby mimochodem przez artystkę będącą w drodze, dają wyobrażenie skali zaangażowania, rozmachu terytorialnego, a także silnej solidarności. Dopełnione zostały ironicznym zdjęciem pnia, któremu towarzyszą pozostałości ludzkiej bytności w postaci buta i pustej butelki – jakże wyraziste połączenie niepasujących do siebie elementów.
Drzewa dostosowują się do narzuconych warunków, ale również walczą o swoje miejsce na danym terytorium. Jesteśmy przyzwyczajeni do dynamizmu ruchów i reakcji (szczególnie w naszych czasach, które dostarczają nam nadmiar bodźców), dlatego niespieszne wzrastanie pni czy rozrastanie się konarów i gałęzi jest dla nas najczęściej niezauważalne. Co ciekawe, Peter Wohlleben w swojej znanej książce „Sekretne życie drzew” informuje, że „powolny wzrost w młodości jest warunkiem osiągnięcia podeszłego wieku”. Pojęcie czasu jest z perspektywy tych roślin zupełnie inne, rozkłada się w pierścieniach, rozszerza w korzeniach, zaznacza się cyklicznie wraz z porami roku.
Autorkę interesuje szczególnie styczność pnia z podłożem i to, co się pod nim kryje. Drzewa adaptują się do środowiska miejskiego w najróżniejszej formie: omijają lub otaczają przeszkody, torują sobie drogę, niejednokrotnie je rozbijając. Zdjęcia również oddają manewry korzeni, które nierzadko zaburzają układ ulic, chodników, parków czy cmentarzy. „Umilacze” krajobrazu stają się niekiedy zadziornymi, niepokornymi sąsiadami, zaznaczającymi swoją bytność. Relacja ze sferą sepulkralną jest szczególnie ciekawa, gdyż tutaj majestatyczne rośliny dopasowują się do nagrobków, płyt, kamieni. Jakby towarzyszyły umarłym we wspólnym milczeniu.
System korzeniowy zawsze pozostaje zagadką, a fotografie bardzo dobitnie obrazują motyw wrastania drzewa w ziemię. I właśnie owo wnikanie oraz świadomość, że „kontynuacja” układu penetrującego podłoże rozciąga się pod nami w nieznanych kierunkach, nadaje całej idei tajemniczą aurę. Kontrola nad sadzonymi w mieście roślinami kończy się dokładnie w momencie styczności z gruntem. Pod ziemią zostaje utracona, nikt do końca nie wie, co się pod nią dzieje oraz co się wydarzy.
Drzewa nie tylko łakną przestrzeni i niepokornie rozszerzają swoje terytorium. Czasem w milczeniu dostosowują się i poddają czynnikowi ludzkiemu. Szczególnie wymowne jest zestawienie trzech ujęć jednego okazu sfotografowanego w Poznaniu, stanowiące osobliwy tryptyk. W tym kontekście jest on świadectwem cierpienia, zaniedbania czy wręcz okrucieństwa ze strony ludzi. Metalowe pręty osaczają roślinę i ranią ją, a pozostawione u podnóża pnia ślady czerwonej farby nasuwają tylko jedno skojarzenie, dopełniające obraz opresji. Urszula Zajączkowska w swej nagrodzonej książce „Patyki, badyle” pisze o powszechnym przekonaniu, że zdecydowana część drzewa to komórki martwe. Sama udowadnia, że w „drewnie jest też i życie”, a zatem można je zranić. A rośliny te goją się, „zasłaniając rany płaszczem zdrowych tkanek”.
Drzewa, dzięki swojej wieloletniej egzystencji, stają się świadectwem pamięci i zapisem przemian, które zachodzą w danym miejscu. Katarzyna Laskowska zastaje pejzaż takim, jaki jest, bada doświadczenie czasu poprzez jego uchwycenie. Rejestruje określoną fazę transformacji, moment, w którym drzewo, jego korzenie i ułożenie względem podłoża, przyjmuje najlepszą pozycję. A z biegiem lat może ona ulec zmianie. Wystawa stanowi w pewnym sensie bardzo osobisty fotoreportaż zdający relacje z wycinka pomijanej rzeczywistości. Na zdjęciach widzimy zapis wieloletniego procesu wzrastania, rozrastania, adaptacji i walki z otoczeniem. Działania artystyczne autorki łączą się z prowadzeniem badań i skrupulatnym śledzeniem zjawisk naturalnych w sposób rzeczowy. Wystawa uświadamia, ale też analizuje, w jakim stopniu zaburzamy harmonię natury. Ten ewidentny dysonans interesuje również holenderską artystkę Marjolijn Dijkman, która aranżuje nocne zdjęcia lasu, by podkreślić jeszcze większą przepaść między kontrolą ludzką a prawdziwą dzikością przyrody.
Podążając za Stefanem Wojneckim, „rozmyciu granic pomiędzy teraźniejszością i przyszłością towarzyszy spotęgowanie akcentu na chwilę bieżącą, na podkreślanie ważności tu i teraz”. Fotografia łączy nas z danym momentem w czasoprzestrzeni, z określonym etapem wieloletniego procesu. André Bazin pisał o pojęciu balsamowania czasu przez fotografię, która ratuje go „przed samozniszczeniem”. Nieprzypadkowo jest ona uważana przez niektórych za najbardziej obiektywne medium i, co za tym idzie, najszczerzej oddające rzeczywistość. Potwierdził tę tezę niegdyś Paul Strand, pisząc, że obiektywizm jest jej istotą. Owszem, wystawa Katarzyny Laskowskiej ukazuje „surowe”, prawdziwe urywki z miejskiej teraźniejszości, ale nie ma tutaj bezstronności. Wręcz przeciwnie – to bardzo osobisty zbiór wyrywków codzienności, które stanowią rodzaj komunikatu, wiadomości skierowanej do odbiorców, uświadamiającej skomplikowaną relację między światem ludzkim a przyrodą. Wykorzystane zostało zasadniczo obiektywne medium przez całkowicie subiektywną jednostkę.
Drzewa stają się na terenie zurbanizowanym rodzajem małej architektury czy też rzeźby. Zapominamy natomiast, jak ważne dla nas pełnią funkcje. Nie tylko oczyszczają powietrze, zacieniają, łagodzą klimat czy urozmaicają estetycznie krajobraz, ale także utrzymują więzi społeczne. Mieszkańcy miast zapominają o obecności przyrody, tej najbliżej nas. By jej doświadczyć, nie trzeba udać się do dzikiego lasu. Wystarczy rozejrzeć się po najbliższym rejonie zabudowanym, tak jak Katie Holten, irlandzka artystka, która rozróżnia pojęcie environment i landscape (to pierwsze obejmuje nasze otoczenie, także miejskie). W swoich precyzyjnie przygotowanych projektach analizuje sytuacje drzew w przestrzeni zurbanizowanej, pokazując ich doniosłość i wpływ na mieszkańców.
Katarzyna Laskowska w 2008 poczuła impuls, który zainspirował ją do utrwalania „uwięzionych” w mieście drzew, w pełnym wymiarze ich form, gatunków czy „zachowań” względem otoczenia. I jawi się przed nami uniwersalne, międzynarodowe spektrum sztuki przetrwania o dużym rozmachu roślinnych metamorfoz. Artystka, przyjmując rolę świadka, obserwuje procesy natury, by dać świadectwo nieposzanowania jej praw. Niczym reporterka obserwuje, dokumentuje i uświadamia. Pozostawia nam nieznośnie prawdziwe i niekiedy bolesne fotograficzne zapiski z życia drzew, którym oddaje głos. A z pewnością wiele mają do powiedzenia.